sobota, 15 grudnia 2012

Suche gacie na dnie morza

Trafiłam na ciekawy blog modowy, tak wiem, to nie w moim stylu, jestem babochłopem, a moje hobby to chlanie i bieganie po lesie z karabinem, ale czasem mi się zdarza, coś tam się we mnie odzywa. Pomyślałam sobie nawet, że mogłoby być ciekawie prowadzić coś takiego, fajnie, kreatywnie i też bym chciała… ale spójrzmy prawdzie w oczy, co ja tam będę umieszczać!? Na co dzień nie chce mi się wysilać, jaram się ciuchami jeśli chodzi o cosplay, ale wywlekając się z barłogu na zajęcia nie mam siły na nic więcej niż jeansy, trepy i koszulkę konwentową, mogłyby tam więc pojawiać się tylko zdjęcia typu: to ja w moim nowym Partizanie, a tu patrzcie zajebista parka N3B, nie jest ładna, zupełnie niepodobna do tych teraz modnych, ale jaka w kurwę cieplutka i funkcjonalna, a to nowy pokrowiec na kałacha i naszyjnik który zrobiłam sobie z łusek. A tu strój mutka, a tu Przybysza z Krypty, a tu właśnie poprawiam ochraniacze na uniformie Monolitu. Wyśmiałam samą siebie i wróciłam do oglądania… Niemniej niedługo pewnie profil tutejszej pisaniny jakoś się ukierunkuje,  jakoś się określę, ale rzeczy którymi się zajmuje są zbyt rozległe i ze sobą niepowiązane, trudno wybrać… A może wcale nie wybierać i niech to będzie lej po bombie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz